W każdym z nas budzi się czasem chęć zmienienia swojej diety i dania sobie w kość. Mamy już dość zwisającego brzucha i tego, że odmawiamy każdemu w lecie, gdy wszyscy pytają nas o to, czy wybieramy się nad wodę. Sam miałem przez wiele lat taki problem i działało to bardzo destrukcyjnie na moją psychikę. Straciłem przez to część znajomych, bo gdy odmawia się komuś na każdy kroku wspólnego wypadu, to nie ma się co dziwić, ale takie osoby przestaną w końcu dzwonić i się odzywać. W pewnym momencie coś we mnie pękło i stwierdziłem, że czas na dokonanie dużych zmian. Zakup karnetu na siłownię miał rozpocząć te zmiany w moim życiu.
Tak też się stało i wydane 150 złotych mocno mnie zmobilizowało. Musiałem bowiem trochę na nie pracować i włożyć sporo energii w to, by je zarobić. Pierwsze dni były prawdziwą męczarnią. Mój trener śmiał się ze mnie a ja wraz z nim. Uświadomiłem sobie tak naprawdę do jakiego stanu się doprowadziłem i ucieszyłem, że postanowiłem w końcu to zmienić. Gdybym jeszcze przez kilka miesięcy jadł tak niezdrowe jedzenie jak to robiłem wcześniej, to z pewnością wpakowałbym się w ciężką chorobę. Na całe szczęście coś nade mną czuwało i trafiłem pod skrzydła fajnych ludzi. Udało mi się także poznać grupkę fajnych ludzi, która mobilizowała się na wzajem, gdy komuś brakło samozaparcia.
Przekonałem się też, czy można ćwiczyć z zakwasami i jakie to uczucie, gdyż od czasów szkoły i tamtejszego WF-U ich po prostu nie miałem. Okazało się, że da się i jest to nawet bardzo przyjemne, gdy tylko ułoży się w swojej głowie dobrze myśli i uda się przekonać swój organizm, że robimy coś w słusznym celu. Zakwasy w zależności od tego jak duże są, nie powinny być dla nas żadną wymówką i nie mamy prawa tłumaczyć się nimi, oraz rezygnować z treningu. Jeśli czujemy się już bardzo fatalnie i są tak wielkie, że nie możemy chodzić, to zostańmy w domu i zróbmy sobie koktajl witaminowy z bananów, mleka i miodu. Na następny dzień skurcze powinny ustąpić, a my będziemy mogli wrócić do ćwiczeń.